Kraków 29.05.2018r.
Polska to kraj z bardzo bogatą historią lotnictwa. Powstało u nas wiele udanych konstrukcji lotniczych, nierzadko produkowanych seryjnie. Wiele osób uczestniczyło w budowaniu Polskiego Przemysłu Lotniczego. Mieliśmy i mamy uzdolnionych pilotów, konstruktorów, inżynierów, techników, mechaników i robotników. Tysiące osób związało swoje życie z lotnictwem. Tak zrodziła się i trwa nasza wspaniała historia.
Lecz pamięć ludzka jest ulotna. Nie zawsze należycie dbaliśmy o zachowanie w pamięci Polskiego Lotnictwa. Z różnych powodów niektóre fakty zostały ukryte, inne przeinaczone, a jeszcze inne zapomniane. Problem w tym, aby jak najwięcej zachować dla potomności. A osób, które się tym zajmują jest naprawdę niewiele.
Na szczęście są postacie, które w różny sposób starają się uchronić fakty od zapomnienia. Jednym z nich jest Pan Teofil Lenartowicz, który w dniu 29 maja 2018 roku ukończył 90-lat, godny szacunku wiek.
„20 lat temu zastanawiałem się nad swoim życiem i doszedłem do wniosku, że warto to wszystko zapisać. Dzieciństwo, trudy okupacyjnego życia, ciężka praca. Okres przed wojną, po wyzwoleniu. Komuna. Wiele zagranicznych pobytów w egzotycznych krajach. Praca na zagranicznych i krajowych delegacjach. To wszystko warte jest zapisania.” - stwierdził Pan Teofil. Ale potrzebny był bodziec. Wówczas to Pan Teofil leżąc na łóżku szpitalnym dostał od pielęgniarza, który zbierał dobrowolne datki na remont szpitalnej łazienki, niezwykłą książkę. W książce było 250 białych niezapisanych kartek z pięknym przesłaniem. I zaczęło się. - „Chorzy na sąsiednich łóżkach spali, a ja pisałem. Wkrótce 250 stron książki zapisane zostało drobnym maczkiem.” napisał Pan Teofil.
Pan Teofil mówi o sobie - „Nigdy nie byłem pilotem, a tym bardziej konstruktorem”. Jednak Pan Teofil całe życie zawodowe, a także w latach zasłużonej emerytury jest związany z Polskim Lotnictwem. Najpierw jako pracownik PZL WSK Mielec, a następnie z agrolotnictwem. Jest działaczem Klubu „Loteczka” we Wrocławiu oraz jest członkiem Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego. Współorganizatorem wielu imprez i spotkań związanych z lotnictwem. Jest autorem książek: „100 lat przygody Mielca z lotnictwem” oraz „Notatnik syberyjskiego zesłańca”. Pan Teofil Lenartowicz to mielczanin z krwi i kości. To Polak i prawdziwy patriota. Jego rodzina od kilku pokoleń jest zadomowiona na Mieleckiej Ziemi. Pan Teofil związał swoje życie zawodowe z lotnictwem w WSK PZL Mielec zajmując przede wszystkim stanowiska mechanika. Zna mieleckie samoloty dokładnie od podszewki, jako ich budowniczy i serwisant. Był jednym z nielicznych specjalistów od stacji radiolokacyjnych montowanych w samolotach PZL Lim-5 P. Wiele lat był na kontraktach zagranicznych, w tych krajach gdzie trafiły mieleckie samoloty.
Pan Teofil na różne sposoby usiłuje utrwalić ponad 100-letnią historię Mielca, a nie jak to większość osób propaguje - od czasu uruchomienia zakładów budowy płatowców tuż przed napadem niemców na Rzeczpospolitą. Te osoby zapominają lub nie chcą pamiętać o samolotach braci Działowskich. Jak można wyliczyć, związki lotnictwa i Mielca datują się od 1915 roku, kiedy to swoje marzenia o lataniu zaczęli realizować bracia Stanisław i Mieczysław Działowscy, i tylko splot niekorzystnych wydarzeń spowodował, że nie uruchomili oni fabryki awionetek. Ich samoloty o oznaczeniu DKD z powodzeniem konkurowały z konstrukcjami RWD. A to, że zakład PZL powstał w Mielcu to nie przypadek. Już w 20-latach XX wieku w Mielcu istniało lotnisko dla awionetek. Pan Teofil jest zwolennikiem postawienia w Mielcu pomnika braci Działowskich, jako lokalnych bohaterów. Napisał „Życzeniem moim jest zmiana nastawienia w tym kierunku i stąd pragnę opowiedzieć, w jaki sposób mieleckie społeczeństwo zostało zauroczone lotnictwem wiele lat przed budową PZL Mielec.”
Jak przyznaje sam Pan Teofil, informacje i zdarzenia przedstawione w książce „100 lat przygody Mielca z lotnictwem” są subiektywne i zależą od indywidualnego spojrzenia autora. Z całą pewnością inny autor do tego tematu podszedłby zupełnie inaczej, bo jego ogląd byłby inny. Problem w tym, że z notesu kontaktów, Pan Teofil wielu kolegów już wykreślił, gdyż odeszli oni już do Pana. Dlatego wartość książek i artykułów Pana Teofila jest jeszcze większa i jest to dziedzictwo kulturowe dla przyszłych pokoleń. Aby nikt w przyszłości nie powiedział, że nasi ojcowie niczego dobrego nie stworzyli. Stworzyli! A zważywszy na zniewolenie okupacją państwa moskiewskiego, dorobek był imponujący.
Pan Teofil od 2011 roku prowadzi blog „Moje życie i samoloty”, a w podtytule „Co mechanik wie o lotnictwie”. Jest tam już około 200 artykułów napisanych przez Pana Teofila Lenartowicza.
Pan Teofil jest osobą bardzo ciepłą, kontaktową i chętną do rozmowy. Z niezwykłą precyzją podaje fakty i zdarzenia w których uczestniczył. Na wiele spraw ma wyrobiony własny osąd i potrafi go skutecznie obronić, podając stosowne fakty.
Broni etosu Polskiego robotnika, podając piękny przykład jakości wykonania płatowców Lim, a MiG-15 wykonanych w CCCP i Chinach. „Wystarczyło podejść do płatowca i przejechać po nim ręką. Na Polskich płatowcach nity były wykonane na płasko, więc ręka nie wyczuwała ich. W płatowcach innych ręka zahaczała o łepki wypukłych nitów.”
Dlatego w dniu 90-tych urodzin, życzymy Panu, Panie Teofilu, zdrowia, dalszej radości życia i kolejnych zapisanych wspomnień lotniczych. Dziękujemy Panu za Pana świadectwo życia.
Życzenia składa Karol Placha Hetman